Grissini

  Oto kolejny przepis z książki o chlebie, tym razem na pyszne grissini. Przepis na te chrupiące paluszki został wynaleziony w Turynie w XVII - tak przynajmniej głosi tradycja. Dziś możemy je kupić w wielu zakątkach świata. I oczywiście zrobić samemu. Grissini nadają się do dłuższego przechowywania, o ile nie zostaną zjedzone tuż po upieczeniu...
  Moje nie wyszły idealne w kształcie, ale w smaku: rewelacja!

Składniki na 20-30 paluszków (w przepisie są grissini obtaczane w sezamie, ja zrobiłam bez sezamu, za to z tymiankiem):

3 szklanki mąki
1,5 łyżeczki soli
15g świeżych drożdży
mniej niż 2/3 szklanki ciepłej wody
2 łyżki oliwy
opcjonalnie sezam, tymianek albo inne zioła
oliwa do smarowania

Przesiać mąkę i sól do dużej miski, zrobić zagłębienie i wlać drożdże rozrobione z wodą. Dodać oliwę i wyrobić ciasto (można dodać ziół). Wyłożyć na blat oprószony mąką i zagniatać ok. 8-10 minut. Rozwałkować na prostokąt (15x20cm), posmarować oliwą, przykryć natłuszczoną folią i odstawiać w ciepłe miejsce na ok. 1 godz. 
Rozgrzać piekarnik do 200 stopni. Przekroić ciasto na pół wzdłuż dłuższego boku i pokroić na paski o szerokości ok. 1 cm. Rozciągnąć paski na długość ok. 30 cm (lub na długość blachy, jakiej użyjemy do pieczenia). Można również grissini rolować rękami na blacie, te tradycyjne są rozciągane. Obtoczyć w sezamie. Ułożyć na blachach, zachowując odstępy. Zostawić na 10 minut do wyrośnięcia. Piec ok. 15-20 minut. Powinny być jasne, trzeba uważać, bo łatwo się przypalają. Smacznego!