Spaghetti z sosem pomidorowo-paprykowym

  Od czasu do czasu widywałam przepisy na salsę di pomodori e peperoni, ale nigdy tego sosu nie jadłam. Dziś zrobiłam go po raz pierwszy i zdziwiłam się, że jest tak dobry i zachowuje tak intensywny smak pieczonej papryki. A pieczoną paprykę uwielbiam. Za każdym razem, gdy ostrym nożem ściągam z niej lepką skórkę, myślę, jakaż kulinarna potęga kryje się w tym miękkim, zwątlałym w żarze ciałku...

  Składniki na 2-3 osoby:
1-2 papryki
250 ml przecieru pomidorowego albo pomidory w puszce
2 ząbki czosnku
oliwa
sól
peperoncino
szczypta cukru

  Paprykę umyć i opiec w piekarniku (lub na grillu albo w żarze w kominku), aż zmięknie. Po wystudzeniu zdjąć skórkę, pokroić na małe kawałeczki. Rozgrzać w garnku oliwę, wrzucić peperoncino, potem pokrojone ząbki czosnku, chwilę smażyć, aż czosnek nabierze złotego koloru (nie może się przypalić, bo będzie gorzki), wyjąć peperoncino i wlać przecier. Posolić i posłodzić do smaku. Gotować 5-10 minut, następnie wrzucić paprykę. Zdjąć garnek z kuchenki i rozdrobnić sos blenderem - bardzo krótko, powinny pozostać w nim wyczuwalne drobinki papryki i czosnku. Ugotować spaghetti al dente i przełożyć do gorącego sosu. Przez chwilę trzymać na ogniu, żeby kluski wciągnęły sos. Podawać z parmezanem.




Panna cotta z musem truskawkowym

  Co jest z tym jedzeniem, że nigdy nie smakuje tak, jak za pierwszym razem? Panna cotta to łatwy w przygotowaniu deser, niebiańsko delikatny, zarówno w smaku, jak i konsystencji. Ale zawsze wydaje mi się lepszy, gdy przygotuje go ktoś inny. Może to jego tajemnica. Tak więc smacznego wszystkim tym, którzy będą jeść wasze panna cotty:-)

Składniki na 4 osoby:
pół litra śmietanki (zawartość tłuszczu obojętna)
pół szklanki mleka
2 płaskie łyżeczki żelatyny
pół szklanki cukru
łyżeczka cukru waniliowego
truskawki (o tej porze roku mrożone)
4 łyżki cukru do truskawek

Żelatynę trzeba rozpuścić w mleku, śmietankę postawić na gazie, wsypać cukier i cukier waniliowy, wlać mleko z żelatyną, mieszać, podgrzewać, nie dopuszczając do zagotowania. Przygotować 4 miseczki, najlepiej miękkie plastikowe. Przez sitko rozlać śmietankę do miseczek. Kiedy wystygnie, przykryć szczelnie folią i wstawić do lodówki na co najmniej 6 godzin.
Na mus: truskawki rozetrzeć z cukrem za pomocą blendera i już, można dolać odrobinę białego wina.
Gotową panna cottę jest bardzo łatwo wyjąć z foremek, trzeba oddzielić nożem brzegi i wytrząsnąć ją delikatnie na talerz. Na końcu polać musem z truskawek.

 
   Jeśli zastosujecie podane proporcje, powinna wyjść panna cotta idealna, stała, ale bardzo delikatna, będzie drżeć przy najmniejszym poruszeniu talerza. Gdyby wskutek tajemniczego zrządzenia losu wyszła za rzadka, można wstawić ją do zamrażarki, co jakiś czas wyjąć i zamieszać, otrzymamy w ten sposób wspaniałe śmietankowe lody:-)

Gnocchi di patate al burro e salvia

  Kiedy robię gnocchi, myślę zawsze o Manfredim, Włochu, który mieszkał przez kilka miesięcy w Polsce - na tyle długo, by spróbować większości polskich dań. U kogo by nie był, wszyscy oczywiście częstowali go pierogami, bigosem, barszczem, żurkiem. Pewnego dnia siedzieliśmy w gronie znajomych i Manfredi zapytał, co jeszcze polskiego mógłby zjeść. Na propozycję kopytek wykrzyknął: Kopytka! Już próbowałem, dobre, tylko powiedzcie mi, dlaczego mam jeść gnocchi bez niczego? Daliby do nich pesto albo sos pomidorowy...
  Gnocchi robi się dokładnie tak, jak kopytka, są tylko mniejsze i zwykle na jednej stronie mają rowki (odciśnięte specjalną deseczką, ale można użyć widelca). Ponieważ w ogródku zielenią się jeszcze ostatnie listki szałwi, zrywam je i przygotowuję gnocchi al burro e salvia.
  

Składniki na kopytka:
kartofle
mąka (2/3 kartofli, 1/3 mąki)
jajko
sól, pieprz
  Ziemniaki gotujemy w łupinach, wystudzone obieramy i przeciskamy przez prasę albo maszynkę. Wsypujemy mąkę, wbijamy jajo, dodajemy sól i pieprz. Zagniatamy. Formujemy długie wałki i kroimy je na kawałeczki (trochę mniejsze niż kopytka). Każdy przygniatamy widelcem, żeby powstały rowki. i lekko zaokrąglamy. Gotujemy w dużej ilości osolonej wody. 

  Sos (na 4 osoby):
świeże listki szałwi (dużo, zależnie od wielkości, ale co najmniej 10- 20)
masło
oliwa (niekoniecznie, można zrobić z samym masłem)
orzechy włoskie, ziemne (niekoniecznie, ja lubię z orzechami)
parmezan
   
 Rozgrzewamy w garnku masło i oliwę, wrzucamy umytą szałwię i smażymy, aż stanie się krucha, dorzucamy posiekane orzechy i wyłączamy zaraz gaz, żeby nie spalić szałwi. Gnocchi wykładamy na talerze, polewamy sosem i posypujemy parmezanem. Danie tłuste i o niskich wartościach odżywczych. Palce lizać!



Co pani dzisiaj jadła

 "Panuje tu zwyczaj, że mężczyźni witając się ze sobą nie dowiadują się, jak gdzie indziej, o zdrowie i powodzenie, tylko stawiają najpierw pytanie: Cóż pan jadł dzisiaj? Jeżeli zapytany jest wieśniakiem, odpowiada milczeniem i gestem ręki, wyrażającym, że jadła było mało albo nie było go wcale. Patrycjusz zaś zaczyna od razu wyliczać przesadnie dania swego posiłku i informuje się skwapliwie o menu przyjaciela." Tak pisał w latach trzydziestych Carlo Levi o mieszkańcach Bazylikaty, żyjących w warunkach ubóstwa albo nawet nędzy. Sytuacja to skrajna, ale chyba tylko Włosi potrafią z taką pasją gadać o jedzeniu. Czekając kiedyś na rozpoczęcie seansu w kinie w Toskanii, słyszałam rozmowę starszych kobiet siedzących w rzędzie za mną. Jedna opowiadała drugiej o kolacji, którą jadła ze znajomymi w restauracji kilka dni wcześniej. Mówiła, kto jakie danie zamówił, jak było przyrządzone i jak smakowało. Umilkły, kiedy zaczął się film, a był to akurat Wrestler z Mickeyem Rourke, dość brutalny i mało estetyczny obraz. Tuż po scenie walki na ringu,  pełnej krwi i okrucieństwa, nastąpiła przerwa. Przeciągnęłam się na fotelu i zamarłam na chwilę w zdumieniu, ponieważ Włoszki płynnie powróciły do przerwanej rozmowy. Ja i kilku widzów obok zostaliśmy poinformowani, że Mauro zamówił cukinie i że były naprawdę cudownie delikatne. Chciałam koniecznie zobaczyć, jak wyglądają takie pasjonatki jedzenia, odwróciłam się więc dyskretnie i napotkałam dwie pary oczu, pytające niemo: E Lei, Lei cosa ha mangiato oggi? A pani, co pani jadła dzisiaj?

   No więc jadłam kuskus z warzywami, cous cous con verdure. Nie jest to potrawa o włoskich korzeniach - pochodzi bodajże z północnej Afryki - ale jest we Włoszech bardzo rozpowszechniona. 

Potrzebne są:
bakłażan
cukinia
marchewka
kilka ząbków czosnku
2 pomidory
oliwa
ocet balsamiczny
pieprz
sól
i kuskus oczywiście
 

   Marchewkę pokroić na talarki, bakłażana i cukinię w kostkę. Wrzucić na rozgrzaną oliwę, podlać zaraz wodą, bo bakłażan wciągnie oliwę i zacznie się przypalać. Pomidory sparzyć i obrać ze skórki, pokroić i wrzucić do reszty warzyw. Dusić pod przykryciem, dolewając wody w razie potrzeby - powinno być trochę sosu. W drugim garnku przygotować kuskus według przepisu na opakowaniu. Kiedy warzywa zmiękną, wcisnąć czosnek, posolić, popieprzyć, dodać parę kropel octu balsamicznego. Wrzucić kuskus, wymieszać i przez chwile jeszcze trzymać na ogniu. Zjeść, opowiedzieć komuś, jakie było smaczne.




 

Zuppa di farro

   Czasem, kiedy nie mam pomysłu, co ugotować, otwieram po kolei lodówkę, szafki, szuflady i wśród słoiczków z sosami, puszek groszku i fasoli, torebek związanych gumką szukam inspiracji. 
    Moje farro przeleżało w kącie za ryżem i polentą dobre parę miesięcy, ale widzę, że nic mu nie jest. Nada się na gęstą, jesienną zupę.
   Farro to pszenica orkiszowa. Uprawiana była w średniowieczu, potem zastąpiły ją inne, bardziej wydajne zboża. Dziś wraca się do uprawy orkiszu, zwłaszcza w gospodarstwach ekologicznych, kupić go można na przykład w Młynie Bogutynów. Nadaje potrawom lekko kwaśny smak.

Zuppa di farro
Składniki na 2-3 osoby:
szklanka orkiszu
pół szklanki fasoli (może być z puszki)
cebula
marchewka
oliwa (musi być bardzo dobra)
sól, pieprz

   Orkisz trzeba umyć i moczyć około godziny. Jeśli chcemy użyć surowej fasoli, to też trzeba ją namoczyć, najlepiej przez całą noc, a potem podgotować oddzielnie.

   Pokrojoną cebulę podsmażamy wraz ze startą marchewką, wlewamy podgotowaną (prawie miękką) fasolę wraz z wodą z gotowania i wsypujemy orkisz. Solimy do smaku. Można wrzucić też garsteczkę ryżu, natkę pietruszki, trochę majeranku. Gotujemy zupę na małym ogniu, aż pszenica i fasola będą miękkie, dolewając wody w razie potrzeby. Zupa powinna być bardzo gęsta. Już na talerzu posypujemy świeżo startym pieprzem i polewamy oliwą - smak zupy zależy w dużym stopniu od oliwy, dlatego musi być ona świetna. Można dodać też parmezan i kromkę opieczonego chleba. Zupę podajemy z czerwonym winem.