Dynia a' la dynia

Gdyby Brzechwa pisał wiersz "Na straganie" późną jesienią, musiałby wspomnieć o dyni. Tyle ich teraz, w listopadzie, na stoiskach, że nie sposób przejść obojętnie. Z dynią jest taki problem, że sama w sobie nie odznacza się wyjątkowym smakiem i trzeba ją dobrze przyprawić. Ostatnio znajoma, przynosząc mi dynię, powiedziała: "Jest dobra i nawet tak bardzo nie śmierdzi dynią". Inni robią dynię a' la ananas albo a' la brzoskwinia. Warto jednak dać dyni szansę i zrobić ją a' la dynia. Ja lubię dynię na przykład w towarzystwie imbiru, cytryny, oliwy i parmezanu. 

Zupa z dyni

Dynię obrać, wyjąć pestki, miąższ pokroić na kawałki. Pokroić cebulę i marchewkę, wszystko wrzucić na gotującą się wodę i gotować do miękkości. Potem zmiksować blenderem na krem - ewentualnie dolewając wody, jeśli zupa wychodzi zbyt gęsta. Posolić, dodać sporo startego imbiru (może być też w proszku, choć świeży lepszy), wcisnąć sok z cytryny, dodać szczyptę peperoncino lub pieprzu. Już na talerzu posypać parmezanem i polać oliwą z oliwek. Specjalnie nie podaję proporcji składników, bo trzeba tę zupę doprawić po swojemu. Rozgrzewa i smakuje - i to dynią!